|
| Zajazd pod Pijanym Zającem | |
| |
Autor | Wiadomość |
---|
Puszcza Admin
Przedwieczna. 135
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Sob Sty 10, 2015 11:37 pm | |
| Śniady posadził obok siebie dziewczynkę i ewidentnie odciął się od pomysłu polowania pomagając jej jeść kaszę, samemu na chwilę odsunął od siebie miskę z zupą teraz w skupieniu dmuchając na drewnianą łyżkę i jej zawartość. Widok był przekomiczny, bo w jego ruchach czaiła się dzikość drapieżnika a zamiast przebywać w lesie niańczył dziewięcioletniego szkraba. Niedźwiedziowaty obrócił się natomiast w siedzeniu tak by być twarzą do was nie zaś bokiem, pożarł jeszcze jedną łyżkę zupy i wytarł wierzchem dłoni usta. - A no bo w tej kniei są takie wielkie jelenie. - Tu wskazał odpowiednio rękami jakie to bydle niby spotkał. - No i wypadałoby kilka na święto upolować co by nad ogniem przysmażyć i napełnić brzuchy. - Uniósł kufel i gdy odjął go od ust część bąbelków z piany pozostała na jego bujnym zaroście. - Ale może od początku. Zwę się Lucius a ta maruda - Wskazał na swego towarzysza. - To Batuk. Jak jechaliśmy lasem to szlak przecięło nam całkiem ładne stadko Kilka łań i młode, a wszystkie wielkie niczym te bizony co stepowi wypasają. - Zignorował złowrogie spojrzenie wojownika-niańki - No i jak co roku chciałem pójść z nim i je wytropić, ale ten marudzi, że jest jakoś inaczej. Gwiazdy niedobre i drzewa są złe. A drzewa jak drzewa, kawał drewna i liście. A takie mięsko toć to prawdziwy rarytas dla podniebienia. No a Batuk, że nie pójdzie bo nie, strach go obleciał, że go jego dziewucha pogoni. A samoj to nudno iść, zabrałbym się z kimś. Dopiero teraz mieszkaniec stepów nazywany Batukiem się odezwał. - On jest z Marchii, nie widział jak ten przeklęty las pożera stepy. - Zerknął na rudowłosą panienkę. - Co roku razem wędrujemy bo i ja od wielu lat nie przebywam z mym ludem. Ale drzewa wędrują, wgryzają się w morze traw i rozrastają. Każdy kto widział to na własne oczy wie, że teraz jest inaczej. Jest cisza, zwierzęta milczą.. -Sam milczysz, jelenie były? Były. Całe stado. Słowika kto wypatrzył w krzakach jak nie ty? Hę zaprzeczysz? - I trupa ja wypatrzyłem - Splunął. - Coś się obudziło w tym lesie, nie pójdę. - Uśmiechnął się krzywo. - Moja kobieta pracuje dla tych których ochraniamy, jest brzemienna sama sobie nie poradzi jeśli ja pójdę w las i nie wrócę. Albo skończę jak tamten truposz na szlaku. |
| | | Faustus Karczmarz
23 lata 28
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 11, 2015 12:10 am | |
| -Mocnego? Da się zrobić proszę pani. Gorzej będzie z kością, bo tego nie mam. Sięgnął świeżo wymytym kuflem pod szynkwas i przystawił do beczki. W tej trzymał najlepszy miód jaki mógł zamówić, pochodzący z wyspy mew. Mówili na to ,,wypalanka" bo ponoć tak paliła, że się miało wrażenie iż wypala gardło. Nalał gęstego, bursztynowego płynu do kufla i podał kobiecie. Gdy to zrobił niedźwiedziowaty człowiek zaczął odpowiadać na jego pytania. A więc pochodził z jego kraju? To ciekawe. Odkąd przybyli w te okolice nie spotkał nikogo z Marchii poza swoim bratem, Gallą oraz Florianem. Chętnie z nim porozmawia na osobności później. Może popyta co słychać w Nepolli. W każdym razie słuchał uważnie jak Lucius i Batuk opowiadali o tym co tu robią. Czemu Lucius chce iść do lasu, oraz dlaczego Batuk nie chce. TO dopiero były ciekawe słowa. -Chwila. Jakiego truposza na szlaku? Pan - wskazał na Luciusa - ująłeś to dosyć spokojnie, zapominając o tym fakcie. Kogo znaleźliście na szlaku? I co się z nim stało? Było to niepokojące. Być może dziwne uczucie które towarzyszyło mu odkąd tu przyjechał nie było tylko jego wyobraźnią. Ten cały Batuk mówił że może nie wrócić z lasu. Jaki miał powód do takich przypuszczeń? Musiał się tego dowiedzieć. |
| | | Yngvar Tragarz
Wyglada na okolice 40 26
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 11, 2015 9:58 am | |
| I w karczmie zrobiło się głośno. Wiedział, że tak będzie... ale mimo tego łudził się, że będzie mu dane zjeść w spokoju. -Podczas podróży byłem w wielu lasach, ale ten jest ewidentnie inny. Spokojny. Stanowczo za spokojny, w drodze żadne zwierze nas nie nękało, ani na trakcie się nie pojawiło. Pamiętasz Taszka, dziwiłaś się, że w lasach Kundel zazwyczaj biega za jakimiś tropami.-spojrzał na psinę. Zaraz się z Tobą przywitam.- Teraz nie wyczuł ani jednego. Ale w oddali było słychać wycia... Bogowie sami wiedzą, czy to wilki czy jakies bestyje były. I dołączę się do pytania Gospodarza: Jakiego trupa? Nie przypominam sobie, żeby jakieś trupy były na szlaku... Las jest inny powiadacie. To zauważyłem, ale las atakujący stepy, to ci nowina. Pierszy raz o czymś takim słyszę. Odsunął talerz po zupie by zrobić miejsce na kaszę którą właśnie podawał mu Tiberus, krewny karczmarza, z krórym rozmawiał więcej niż z Faustusem. Stało się tak z powodu nieobecności Faustusa, który za każdym razem, tuż przed przybyciem Yngvara do karczmy gdzieś znikał. Czego teraz troche żałował, bo Faustus wydawał się bardziej rozmowny niż jego krewny. Ale los tak chciał. Sięgnął do drugiego mieszka, podszedł do psa i położył mu kość na łapach. I zaczął mówić do psa cichym głosem : - No Kundel, nie rzucisz się teraz na mnie, prawda? Zajmiesz się tą kością, którą udało mi się zdobyć podczas gdy karczma była zamknięta. |
| | | Taszka Najemnik
25 lat. 14
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 11, 2015 9:17 pm | |
| Głupcy. Taszka wyprostowała się unosząc podbródek do góry i przeniosła spojrzenie z nieznajomych na karczmarza. - Powiedz mi tylko ile ci jestem winna za ten trunek i jesteśmy kwita, karczmarzu. Przechyliła głowę biorąc postawiony przed sobą kubek i upiła troszeczkę miodu. Chyba przesadziłam z tą mocą. Wykrzywiła twarz ocierając wierzchem dłoni mokre od trunku wargi i odkładając nie pusty kubek na blat, po czym sięgnęła do sakiewki i wyjęła sumę adekwatną do żądań karczmarza. - Dziwiłam się, ale to w końcu Wielka Puszcza. To, czego nie znasz będzie cię zadziwiać, tragarzu. A ja Puszczy nigdy całkowicie nie poznam. Kiwnęła głową odwracając się do lady i opierając się o nią plecami. Zerknęła na Kundla, który najpierw obwąchał rękę Yngvara, po czym warknął cicho i chapnął szybko kość odwracając się do mężczyzny tyłem. Najwyraźniej odkąd ten próbował go potraktować mieczem, pies za nim nie przepadał. Dałeś mu kość, uzyskałeś jego rzekome względy na parę minut, teraz uciekaj. Uśmiechnęła się lekko na tę myśl i łyknęła jeszcze odrobinę miodu. - Trupy na szlaku? - "Żadna nowość, szlachetni panowie." Prychnęła cicho, po czym zamknęła szybko buzię i spojrzała się na niedźwiedzia z błyskiem w oku. – Właściwie, to ciekawa sprawa. Puszcza nie jest mi obca, może chciałbyś zebrać grupę na to swoje polowanie? Hm? W jej zachowaniu widać było lekką zmianę, nawet kundel zaprzestał obgryzania kości i spojrzał się na swoją panią. Świergot może być tym zaciekawiony, z pewnością powinnam poleźć z nimi do tego przeklętego lasu i wykurzyć te ich szlakowe trupy spod krzaków. |
| | | Puszcza Admin
Przedwieczna. 135
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 11, 2015 9:52 pm | |
| Batuk uniósł łyżkę zupy do ust i podmuchał by lekko wystygła, nie dano mu zjeść przerywając po raz kolejny. - Młody chłopak, ktoś przebił go gałęzią. Był kawałek od szlaku dlatego mogliście nie zauważyć, zobaczyliśmy kruki i postanowiliśmy to sprawdzić. Wyżerały to co zostawiły wilki, ale w jego ciele tkwiła wielka gałąź. - Pokręcił głową. - Na drewnie były ślady dłoni. Kobiece. Niedźwiedziowaty pokręcił głową na te słowa. - Jeśli pójdziemy w kupie to nic nam się nie stanie to raz. Dwa, ten kto nie pójdzie nie dostanie ani kawałka mięsa bo... Bo tak. A tak na poważnie, to co może się stać dobrze zaprawionej w boju bandzie? Słyszałem plotki, że sam Świergot ma tam swój obóz. |
| | | Yngvar Tragarz
Wyglada na okolice 40 26
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 11, 2015 10:00 pm | |
| Wstał powoli, nie odwracając się do psa plecami. Chwycił talerz kaszy, skinął lekko na Taszkę, sugerując by Ta za nim podążała. Zbliżył się do stolika przy którym zasiedli goście, a żeby nie wtryniać sięgnął po krzesło z sąsiedniego stolika i sobie przystawił. - Wybaczcie, że bez pytania się do was dosiądę, ale strasznie zainteresowaliście mnie. A w szczególności Ty -tu wskazał na Batuka- Nazywam się Yngvar, może nie jestem znawcą lasów i zwierząt. Ale ta cała sytuacja wydaje się dziwna, cichy las, wycia z oddali....i te słowa:ten rok jest inny. A ten trup? Że niby jakaś kobieta zabija ludzi gałęźmi? I czemu podczas polowania, mamy niby zginąć? |
| | | Sokolnik
34 11
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 11, 2015 10:22 pm | |
| Ostrożnie uchylił drewniane drzwi do zajazdu, które i tak niemiłosiernie zaskrzypiały. W środku panowała przyjemna, wręcz idealna temperatura. Jednym, szybkim ruchem ściągnął kaptur lnianego płaszcza z głowy i rozejrzał się po głównym pomieszczeniu, unikając wzroku zebranych. Upatrzył wolne miejsce przy jednej z ław i skierował się w jej stronę. Ciężko opadł na krześle, wypuszczając gwałtownie powietrze. Wyglądał jakby nie spał przez kilka nocy. Ciemne sińce pod przekrwionymi oczami szpeciły okurzoną twarz, a dłonie pokryły pomniejsze zadrapania. Średniej wielkości ptak siedzący na jego ramieniu zatrzepotał skrzydłami, kiedy gwałtownym ruchem przywołał jedną z służek do siebie. - Piwa i jakiejś kaszy - rzucił spoglądając mętnym wzrokiem na słoje stołu, przy którym zasiadł. |
| | | Faustus Karczmarz
23 lata 28
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 11, 2015 10:29 pm | |
| Na słowa kobiety nazwanej ,,Taszka" szybko przebiegł w pamięci koszty napitków. -Dziewięć asów za ten miodzik. Mam nadzieję że smakuje. Rozmowa toczyła się dalej. Nie brzmiało to najprzyjemniej. Przebity gałęzią? Kto do cholery wyrywa gałąź, w dodatku ,,wielką" jak to ujął Batuk, by zabić nią kogoś? To nie było normalne. I w dodatku ślady kobiecych dłoni. Teraz to już nie mógł odpuścić. W dodatku Lucius stwierdził że kto nie pójdzie ten nie ma co liczyć na mięso. Głupie, ale co poradzisz. Wprawdzie mógł kupować mięso... ale to nie to samo co świeże, zdobyte własną pracą a nie asami. Opuścił obszar za szynkwasem i podszedł do stolika. -Panie Lucius - jak sam pan widzi zajazd działa. No ale żeby działał to przydaje się jedzenie i napitek. To drugie mamy w wystarczających ilościach. Za to ten pierwszy towar... Powiem panu że jestem zainteresowany wizją wybrania się na polowanie. Jest jednak jeden problem - jestem tylko zwykłym właścicielem zajazdu. Nie mam jak wam pomóc, jedyne co mam to - poklepał się po pochwie zawieszonej przy pasie - ten nożyk. I moje ręce. Nie żeby umiał polować czy też strzelać z łuku. Ale na to już miał rozwiązanie. Trzeba było tylko się dowiedzieć, czy niedźwiedziowaty mężczyzna miałby jakieś rozwiązanie na braki w wyposażeniu. Zanim zdążył uzyskać odpowiedź, do zajazdu przybył kolejny gość. Skinął do Tiberiusa i powiedział: -Obsłuż pana. Podaj miedzianego z Abonosu. Właściwie niedługo trzeba będzie zebrać rachunki za dzisiejszy dzień. Jak dowie się wszystkiego wystawi cenę pozostałym gościom. |
| | | Taszka Najemnik
25 lat. 14
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 11, 2015 11:03 pm | |
| Mruknęła coś pod nosem po czym wypiła do końca swój trunek i ruszyła powoli za Yngvarem w stronę stołu sławnych już w karczmie nieznajomych. Oczywiście nie usiadła wraz z tragarzem, o nie. Stanęła za jego plecami w bezpiecznej, acz pozwalającej jej bez problemów uczestniczyć w rozmowie odległości. Niedźwiedź ma za dużo broni przy sobie, abym ot tak przy nim usiadła. Obejrzała się na swojego psa, który z dziwnym chrupotem obrabiał kość otrzymaną przed chwilą. Pokręciła głową, po czym oparła obie dłonie na gałce swojego bastardowego miecza i rozstawiając nogi przyjęła wygodną dla niej stojącą pozycję, w której wyglądała jak strażnik biednego Yngvara. Uśmiechnęła się leciutko. Już widzę przed oczami tę kobietę machającą na lewo i prawo zabójczymi gałęziami. To pewnie jakiś stary duch, któremu nie podobał się wędrujący przez jego ziemię człeczyna. Chrząknęła cicho robiąc miejsce karczmarzowi i odsuwając się parę kroków w stronę ściany. - Jeśli można, panie karczmarzu. Jestem najemnikiem i tak się składa, że bardzo lubię nasze drogie asy. Mogę służyć ci ochronnym ramieniem w tym jakże....zdawać się mogło, że niebezpiecznym przedsięwzięciu. A jeśli chodzi o mięso - Tu zwróciła się do niedźwiedzia - Mój obecny pracodawca z pewnością by się ucieszył, gdybym mu przyniosła trochę świeżego. Jej myśli pomknęły ku Świergotowi i jej towarzyszą. O tak, z pewnością. Za jej plecami rozległo się skrzypienie drzwi. Zerknęła tylko przelotnie na wchodzącego przez nie mężczyznę, w końcu właśnie rozmawiali o ważnych dla niej interesach, ale.... Kiedy usłyszała trzepot skrzydeł jej oczy rozszerzyły się lekko. Bogowie zrzekli się przeciwko mnie.... Kundel szczeknął i podniósł się powoli na widok ptaszyska machającego skrzydłami na ramieniu Sokolnika. Dziewczyna jęknęła cicho i szybkim, wielkim susem skoczyła do psa łapiąc go za szyję, po czym pociągnęła za sobą i wróciła na swoje dawne miejsce, tym razem jednak tylko jedna z jej dłoni spoczywała na gałce miecza. Druga mocno trzymała ogromne, czarne ucho Kundla, który sapał ciężko łypiąc groźnie na każdego mężczyznę z kolei. Gołym okiem widać było, że pies jest niespokojny i najchętniej pognałby za pupilkiem nowo przybyłego mężczyzny. |
| | | Puszcza Admin
Przedwieczna. 135
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Pon Sty 12, 2015 8:53 pm | |
| Batuk patrzył na Faustusa przez chwilę z niedowierzaniem po czym zaśmiał się lekko i serdecznie. Jego rysy wyłagodziły się i odkryły zmęczenie czające się w młodej twarzy. - No panie karczmarz, trzeba przyznać. Ma pan jaja. - Pokręcił głową. -Jak widzę wasz zapał to bym aż poszedł, ale mówiłem. Kobieta mi nie pozwoli. Za to jeśli umiesz pan z łuku strzelać to mogę użyczyć swojego pod warunkiem, że dostanie mi się coś od was. Rudowłosa dziewczynka w tym momencie rzuciła drewnianą łyżkę na stół widocznie znudzona kaszą w której grzebałą od jakiegoś czasu i spojrzała wyczekująca na stepowego. - To co? Wybieracie się z nami? Przydałby się ktoś, kto ma silne ramiona i nie będzie niósł borni bo jakoś trzeba będzie wrócić ze zdobyczami. - Tu wyszczerzył zęby niedźwiedziowaty pełen swej wygranej. |
| | | Yngvar Tragarz
Wyglada na okolice 40 26
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Pon Sty 12, 2015 10:49 pm | |
| Ohh mamy problem, za dużo zwierząt w tej karczmie. Pomyślał, patrząc jak mężczyzna z sokołem wszedł do karczmy oraz patrzac jak Taszka uspakajała Kundla. Człowiek z sokołem..jakiś samotnik..ale ma łuk i ptaka. Zapewne urzywa go do polowań. Ubrany też tak, jakby siedział w lesie prawie codziennie, byłby wspaniałą osobą pasującą do tej wyprawy. No dziwni Ci przybysze, wpierw Batuk był niechętny do polowania, a teraz za pomocą chęci Fausta i Taszki zmienił zdanie... Moze ta puszcza nie taka straszna, a to wycie to był zwykły wilk? -Mówiłeś, że osoby które się wybiorą dostaną udział... Nawet jeśli będą nieść zdobycz, czy jakieś inne wyposarzenie? Bo broni, żadnej nie mam.. aczkolwiek szybko się uczę. Dajcie mi łuk i chwilę na ćwiczenia i kogoś kto mnie pouczy.... - Zwrócił się do niedzwiedziowatego. Odwrócił się do Faustusa- Ale najpier będę miał jedną prośbę, w mojej karawanie nikt nie chciał się tym zająć, ani mi pomóc.... Twoja krewna mogłaby zająć się moimi włosami, albo ktoś inny mógłby mi jakos z tym pomóc? Zaczał się tutaj bawić swoją brodą i włosami. Tak, nigdy odkąd się ocknąłem nie robiłem nic z nimi, ze dwa razy może jakieś kobiety mi te kudły rozczesywały. Są takie długie, dłuższe od niektórych kobiecych włosów. W lesie na pewno będą mi przeszkadzać. |
| | | Sokolnik
34 11
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Wto Sty 13, 2015 12:17 am | |
| Posłał nieznaczny uśmiech w kierunku młodziana, którego właściciel karczmy nazwał Tiberiusem i przeniósł wzrok na źródło wszelkiego hałasu. Ukazało się wielkie, niczym wyjęte z kotła ze smołą, czarne psisko o odznaczających się świecących oczach, którego prawdopodobna właścicielka powstrzymywała przed rzuceniem się na jego małego towarzysza. Bynajmniej nie chciał się z nim rozstawać. Niegdyś malec potrafił być bardzo przydatny w pracy, a będąc samemu zawsze mógł powiedzieć do nierozumnego ptaka co mu leży na sercu. Ptak, jak to ptak - nie zrozumie, ale człowiekowi jakoś dziwnie lżej na duszy, kiedy się "wygada". Przysłuchiwał się rozmowie grupy osób zebranych przy stole, żłopiąc podane mu przed chwilą piwo. Wciąż podejrzliwie spoglądał na ogromnego ogara przy boku kobiety. Przywykł do oglądania psów normalnych rozmiarów pełniąc służbę w Księstwach Abonsu. Spodziewałem się szyn. Chociaż piwo mają tu znośne. |
| | | Faustus Karczmarz
23 lata 28
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Wto Sty 13, 2015 5:57 pm | |
| A więc sprawa rozwiązana jak na razie. Uśmiechnął się na wieść że Batuk może pożyczyć im Łuk. Teraz wystarczyło tylko zadać ostatnie pytanie. -Więc kiedy panie Lucius? Karczmą ma się kto zaopiekować pod moją nieobecność. Musimy się tylko dogadać kiedy ruszamy. Spojrzał po pozostałych gościach w karczmie. Ysgard i Taszka najwyraźniej zainteresowani kwestią polowania podobnie jak on stali obok stołu przybyszy. Nieznana mu z imienia kobieta oraz mężczyzna z tym drapieżnym ptakiem nie wykazywali zaś ochoty na dołączenie do rozmów o tejże kwestii. Zaczął powoli krążyć po izbie i zbierać wykorzystane już naczynia by odnieść je za szynkwas. Za oknami powoli zaczęło zachodzić słońce. Być może należałoby obudzić Floriana. W końcu nie bez powodu poruszył temat tego łuku. |
| | | Taszka Najemnik
25 lat. 14
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Wto Sty 13, 2015 6:48 pm | |
| Obejrzała się przez ramię odwzajemniając spojrzenia nowo przybyłego mężczyzny z ptaszyskiem na ramieniu. Kundel wiercił się koło niej, dysząc ciężko i kręcąc głową w daremnych próbach ujrzenia obiektu swojego pożądania. Kość ci nie wystarczyła, co, piesku? Taszka poklepała ogromne psisko po łbie, po czym podniosła głowę wykrzywiając się na słowa Yngvara. - Osobiście zetnę ci te włosy, szybko i skutecznie - Mówiąc to jej wolna ręka powędrowała ku klindze sztyletu. - Bogowie mi świadkami, tragarzu, że będzie to najszybsze obcięcie jakie w życiu widziałeś. Uśmiechnęła się do niego drapieżnie zadowolona ze swojego pomysłu zabawy w balwierza. Tylko czy mam aż tak ostry sztylet, aby zrobić to bezboleśnie? Cóż... Słysząc słowa karczmarza i niedźwiedzia wyprostowała się unosząc lekko brwi. Jej prawa ręka wciąż spoczywała na gałce sztyletu, obrazując tym samym wiszącą w powietrzu propozycję dla Yngvara jako wciąż aktualną. - Piszę się na to, jednak pamiętajcie, że święto Heri zbliża się nie ubłagalnie wielkimi krokami. |
| | | Puszcza Admin
Przedwieczna. 135
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Wto Sty 13, 2015 7:15 pm | |
| Niedźwiedziowaty klapnął się ogromną dłonią w udo i dopił zawartość kufla. Z trzaskiem odstawił gliniane naczynie na stół i pozbył się zalegającego w żołądku powietrza równie donośnym beknięciem. Trzeba przyznać, że facet mimo, że zdawał się być gburem to całkiem sympatycznym gburem. - Umowa stoi, prze państwa. Pojutrze rano widzimy się przy wejściu na szlak. W tym samym czasie Batuk skończył spożywać swoją porcję jedzenia i dalej z rozbawieniem kręcił głową, widać nie wierzył do końca, żeście się zgodzili. - Karczmarzu. - Sięgnął do sakiewki ustawiając na stoliku stosik monet, było tam na pewno więcej niż ci się należało. - Gdyby ta mała tu przyszła i poprosiła o coś, to dajcie jej. Ja później przyjdę i wyreguluje rachunek. A to zadatek. - Uśmiechnął się wyciągając nogi zza stołu i wstał łapiąc małą na barana. - Lucius. - Zwrócił się do kompana. - Czas na nas, mieliśmy pomóc przy namiocie. I faktycznie po chwili wyszli.
// Polowanie zaczniemy w piątek, lub sobotę. Faustus zgarnij info kto kiedy może i ustalcie miedzy sobą który termin najlepszy. Potem mi dajcie znać. |
| | | Yngvar Tragarz
Wyglada na okolice 40 26
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Wto Sty 13, 2015 7:29 pm | |
| Oh Taszka mamy jeszcze czas, zapewne po powrocie, będziemy mieć czas na przygotowania. - pomyślał słysząc słowa Taszki. Święto Heri zapowiadało sie wielkim wydarzeniem. Do Topieli miało przybyć mnóstwo kupców kramarzy, rzemieślników, kuglarzy, kurtyzan oraz wszelakiej innej maści ciekawych ludzi. A Ci tutaj zebrani mieli zapewnić jedną z ważniejszych rzeczy na swięto, a mianowicie świeże mieso. Yngvar był bardzo z tego zadowolony. Przybysze proponujący polowanie właśnie wychodzili z karczmy, więc postanowił się z nimi pożegnać. -Żegnajcie panowie. Do zobacenia pojutrze. Dobranoc mała panienko. Pomachał do dziewczynki która odwróciła główkę i mu odmachała. Teraz jednak nadszedł czas przemyślenia propozycji Taszki. W zasadzie jej o to nigdy nie pytał i miał nadzieję, że nie będzie musiał. Ale znał Taszkę już od pewnego czasu nie miał pewności czy kobieta czasem sobie nie żartuje. Mimo tego postanowił zgodzić się na jej propozycję, przynajmniej nie musiał się obawiać o swoje zdrowie. -Najszybsze cięcie? No to chcę je zobaczyc, Taszka. Po tych słowach spojrzał jej w oczy, mając nadzeję, że zobaczy w nich siebie całego i zdrowego, w dodatku pozbawionego części włosów. |
| | | Faustus Karczmarz
23 lata 28
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Sro Sty 14, 2015 8:54 pm | |
| Zanim Lucius i Batuk mogli opuścić to miejsce postanowił jeszcze uściślić kwestię tego łuku. -Więc czy mógłby pan panie Luciusie przynieść pojutrze także łuk pana Batuka? Usłyszawszy odpowiedź patrzył jak jego goście opuszczają zajazd, zostawiając mu w ręce dwadzieścia pięć asów. Dwadzieścia jako należność za posiłek i pięć zadatku na wypadek gdyby dziewczynka tu przyszła. Nie miał nic przeciwko temu by sama tu sobie przychodziła, póki będą płacić tak to może działać. Wrócił do roboty. Sprzątnął naczynia po gościach którzy wyszli i rzucił do siedzących z powrotem przy stołach gości: -Jeśli ktoś życzy sobie dokładkę lub kolejną porcję trunku to proszę tylko szepnąć słówko. Gdy jednak usłyszał co planują Yngvar z Taszką postanowił przerwać: -Nie chciałbym was martwić ale nie życzę sobie robienia tego tutaj w głównej izbie. Jeśli już to zachęcam do wynajęcia pokoju lub wyjścia na zewnątrz. Potem nie pozostało mu już wiele do roboty. Miał nadzieję że ktoś wynajmie co najmniej jeden z pokoi. Asy dzisiaj ładnie płynęły, szkoda byłoby przerywać ich napływ. |
| | | Taszka Najemnik
25 lat. 14
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Czw Sty 15, 2015 5:13 pm | |
| Kiwnęła głową w stronę wychodzących mężczyzn i pierwszy raz od wejścia do karczmy zawiesiła wzrok na małej dziewczynce. Czy to jego córka, czy przybłęda, przygarnięta przez myśliwych? Jaka przyszłość czeka ją w objęciach dwójki wojowników? Jej oczy zaszły mgłą wspomnień, dziewczyna wykrzywiła się lekko kiedy w jej umyśle rozbłysły urywane obrazy rodzinnej wioski. Dopiero ciepły język Kundla, który zaczął lizać swoją panią po dłoni i dźwięk głosu tragarza wyswobodziły ją z pułapki jej umysłu, w który tak łatwo wpadła. Przez chwilę patrzyła się w oczy Yngvara, obecna, a jednak nie obecna. Szybkie cięcie...o czym on...ah! Chrząknęła cicho puszczając psa ze swojego przeciwdziałającego mordowaniu wielkich ptaszysk uścisku i ruszyła do przodu. Kundel, mimo nagłej wolności podreptał za nią w stronę tragarza. Taszka uśmiechnęła się leciutko wyjmując swój sztylet o ostrzu długim na około dwadzieścia centymetrów i przyłożyła jego sztych do ukrytego pod skórą rękawicy palca. - Ależ, nie wiem, czy mam odpowiednie do tego narzędzie, tragarzu. Mój sztylet jest przeznaczony do czego innego, być może nie nada się na te twoje..... - w jej oczach rozbłysły iskierki rozbawienia - włosy. Schowała sztylet zerkając na lekko oburzonego karczmarza, po czym wzruszyła ramionami i położyła dłoń na głowie swojego psiska, który od jakiegoś czasu bez przerwy wpatrywał się w Yngvara.
~~~~~~
-Niech ci będzie tragarzu, ale wiedz, że nie jestem zbyt rozmowna kiedy muszę się wyspać. Stwierdziła poprawiając pas, po czym skinęła głową w stronę karczmarza i szybkim krokiem wyszła na zewnątrz. Za nią, niczym wierny sługa podreptał ogromny czarny pies.
zt
Ostatnio zmieniony przez Taszka dnia Pią Sty 16, 2015 8:06 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Yngvar Tragarz
Wyglada na okolice 40 26
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Czw Sty 15, 2015 8:21 pm | |
| Spojrzał na karczmarza.. Racja wypadało by mu znów problemów nie narobić... Niby to tylko włosy, ale jednak dodatkowa porcja sprzątania; w dodatku to białe włosy..takie jakich nie widziałem jeszcze u nikogo, pewnie były by widoczne z każdego miejsca w tej sali.... Trzeba wyjść~ -Racja karczmarzu, nie chcemy Ci tu nabałaganić... - Odezwał się, zwracając się do karczmarza. Na chwilę szmerał rękami przy pasie, sprawdzając czy wszystko jest na swoim miejscu, następnie sprawdził zawartość mieszków. Po chwili zwrócił się do Taszki: -Ja już chyba będę wychodził i wracał do Rollofa, może będę mógł mu w czymś jeszcze pomóc...a przede wszystkim poinformuję go o naszej wyprawie na polowanie. Jeśli masz czas możesz ze mną podejść, myślę, że się ucieszy. Rzadko któryś z najemników odwiedza go tak bez większej przyczyny. A myślę, ze jak przedstawię mu sprawę to pożyczy nam ostrze przeznaczone do tego celu. A później usiądziemy przy ognisku i będziemy rozprawiać na różne tematy jak to kiedyś robiliśmy. A może będziesz mieć chęć znów przećwiczyć i przeklinać, mnie za niewłaściwą postawę? ~~~~~~~~~~~~~~~~~ Ruszył do wyjścia za Taszką. -Do zobaczenia Faustusie.- Rzekł do karczmarza otwierając drzwi. Podniósł przy tym rękę w geście pożegnania. [zt] |
| | | Faustus Karczmarz
23 lata 28
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Pią Sty 16, 2015 8:18 pm | |
| Goście powoli zaczęli wychodzić z zajazdu, płacąc za swe zamówienia i żegnając się. Posprzątał naczynia, sprawdził dokładnie wszystkie beczki z napojami. Gdy już skończył było grubo po północy i wszyscy - Galla, Tiber i Florian - już spali w pomieszczeniu. Po ciężkim dniu też położył się spać.
*** Nie jest ważnym co następowało potem. Zwykłe zajmowanie się zajazdem. Przez następny dzień omawiał kilka spraw ze swoimi przyjaciółmi i zbierali rzeczy które mieli wziąć na polowanie. W końcu on i Florian byli gotowi. Pożegnał się z bratem i Gallą zostawiając zajazd pod ich opieką i ruszył w stronę umówionego miejsca spotkania wraz z Florianem.
zt |
| | | Puszcza Admin
Przedwieczna. 135
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Sob Sty 17, 2015 12:11 am | |
| Sokolnik i TheaWraz z kończącym się dniem udaliście się do swoich obozowisk oraz obowiązków, każde z was miało coś do zrobienia i nie widzieliście potrzeby wynajmować pokoju w karczmie. Kolejnymi dniami wasze kroki czasem tu stawały, lecz nic ponad posiłek i piwo nie chcieliście. z.t x2 --- AerithlisBył wczesny świt gdy stanęłaś przed budynkiem kierowana głosem swych sióstr. Przygotowywałaś się do tego cały poprzedni wieczór, zaś w tej chwili obcy dokonywali świętokradztwa. To miała być zemsta za to co zrobili, cała drżałaś z podniecenia na myśl tego co masz dokonać. Kilka godzin przed świtem zerwałaś z jednej ze swych dawnych ofiar skórzany kaftanik i zmyłaś plamy krwi w strumieniu, tak jak przygotowałaś wcześniejsze części ubioru. Upewniłaś się, że wszystko jest idealnie tak jak powinno, tak by się udało. Wyglądałaś prawie jak te dziwne, ograniczone istoty. Białe pasma włosów splotłaś na ich modłę w coś co nazywali warkoczem, czułaś się przez to dziwnie skrępowana. Tak samo ograniczała cię skórzana kurta bez rękawów, oraz wąskie spodnie wykonane z lnu. Właściwie coś podobnego do tych ostatnich miałaś chyba kiedyś na sobie, ale szorstki materiał drażnił skórę zamiast z nią współgrać. Ruszyłaś wraz z pierwszymi promieniami słońca w towarzystwie swojej bestii lecz ta z cichym pomrukiem pożegnała Cię na granicy z lasem, to było twoje zadanie i mogłaś liczyć tylko na siebie. Puściłaś się biegiem w dół zbocza czując pod stopami wibrację głosów ziemi. Twój cień przemykał niedostrzeżony pomiędzy niewielkimi budynkami i karykaturami namiotów aż nie wkradłaś się za palisadę karczmy. Tu przycupnęłaś opodal jednego z okien obserwując wnętrze izby. W głowie miałaś tylko jedną powtarzającą się myśl. Zemsta... Zemsta... Zemsta! Zabij! Przygryzłaś koniuszek języka w oczekiwaniu obserwując poranne ruchy ludzików. Ciemnowłosy mężczyzna początkowo kręcił się po izbie zaglądając co i rusz do kotła w którym mieszała chichocząca panna. Widać, że coś między nimi było i musieli to ukrywać przed kimś lub czymś. W końcu dziewczyna wyprostowała się i obdarzyła towarzysza pocałunkiem w szorstki od zarostu policzek. Nawet z tej odległości to widziałaś. On widać nagle przekonany ruszył do szynkwasu i zgarnął opartą o niego siekierę po czym wyszedł do sąsiadującego pomieszczenia którego stąd nie widziałaś. Skrzypnięcie drzwi i dźwięk rąbanego drewna jasno dały ci do myślenia, że jest zajęty. Brązowowłosa zaś westchnęła z zadowoleniem i wróciła do mieszania w kotle. To o nią ci chodziło, chociaż głód puszczy był gotowy objąć więcej niż jedną ofiarę. Na nowo przeszłaś na przód budynku wchodząc bez skrępowania głównym wejściem, zrobiłaś to bezszelestnie jednak zdradziło Cię skrzypnięcie źle naoliwionych zawiasów. Niewiasta odwróciła się w twoją stronę początkowo zaskoczona, że ma gościa o tak wczesnej porze. Potem jednak jej twarz przeciął serdeczny uśmiech. - Coś podać panience? Patrzyłaś na nią jak na głupca podczas gdy mięśnie twojej twarzy powoli się wyginały w uśmiechu odsłaniającym drobne ząbki. Nie miałaś broni, musiałaś szybko coś wymyślić zanim panna się zorientuje i zawoła swego towarzysza. Ona sama miała przy pasku nożyk i sakwę.
Ostatnio zmieniony przez Puszcza dnia Nie Sty 18, 2015 8:34 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Aerithlis Zjawa
Wygląda na zdrową dwudziestkę jedynkę. 25
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 18, 2015 8:36 am | |
| Aerithlis od samego początku tego szaleństwa, gdy obcy zapragnął przekroczyć granicę Puszczy, podejrzewała, że to wszystko zwiastuje wyłącznie ogromne kłopoty. Gdy starcy minęli ich parę godzin temu, miała już praktycznie stuprocentową pewność. Jak to było w zwyczaju - nie myliła się. Przynajmniej w sprawach zachcianek Lasu. Puszcza przygotowywała się do tego ukradkiem. Powoli zasiewała w jej umyśle ziarno zemsty, nie chcąc kobiety zanadto spłoszyć. Białowłosa czuła przez to niepokój w sercu, ale niczym głupiec winą obarczyła słońce i schowany już księżyc. Kiedy finalnie zorientowała się, co tak naprawdę się kroi, nie było już odwrotu. Obłęd zawładnął jej ciałem, zmuszając ponownie do wykonania powierzonych zadań. Proces przejmowania kontroli nad Ane'imar był tak złożony i wyrafinowany, iż tym razem nie odczuwała żadnego wahania, strachu, żalu ni obaw. Jej ciałem targało tylko dzikie pożądanie odwetu za dokonane czyny. Pożądanie ciepłej krwi. Branwalather przybiegł do niej parę minut później, będąc rozochocony równie mocno co ona. Pora iść. Czas w drodze do Karczmy upłynął jej w mgnieniu oka. Gdyby nie działała w amoku, może zarejestrowałaby cokolwiek - otoczenie, które mijali; sekundy, które stracili. Nie wiedziała za to nic. Może poza tym, że krzątająca się dziewoja miała stać się zaraz jej celem. Cholerne drzwi zaskrzypiały z jękiem, a Aerithlis wywrzaskiwała w głębi masę najgorszych z przekleństw. Mogło jej pójść dużo łatwiej. Za to zupełnie nie myślała o konsekwencjach swego czynu. Chciała nawet umrzeć za sprawę, ażeby tylko wola Puszczy została wypełniona. Nie była sobą, ale kogo to obchodziło? Białowłosa uśmiechnęła się do dziewczyny ciepło, wykrzywiając usta w najbardziej naturalnym dla ludzi grymasie. Miała dość lat, by nauczyć się ich naśladować. Dość lat, by się do nich upodobnić. Spojrzała wpierw na kocioł, a potem na dziewczynę. Wskazała na niego palcem, nie mówiąc ani słowa. Może odzywały się w niej pewne dozy dobrej woli. Może próbowała zwalczyć rozkazy, które otrzymała. Wolała zrobić to szybko, nawet jeśli Puszcza zapewne ukaże ją za to, że nie zastosowała odpowiednich tortur i boleści. Aerithlis czekała, aż dziewczyna spojrzy za jej wskazaniem w stronę gotującej się zupy. Nawet jeśli tego nie zrobiła, ruszyła prędko do przodu, by chwycić ją za włosy jedną z dłoni, drugą zasłonić jej rozwrzeszczane usta.. i z całej siły uderzyć jej głową o brzeg kotła, a następnie wyrwać z jej paska nożyk i zakończyć żywot panienki. Plan miała prosty, ale wydawało się istocie, że dość skuteczny. Nie chciała uciekać się do klątw, a miała do tego sposobność. Puszcza stała przecież po jej stronie. Gdy przypomniała sobie o mężczyźnie, rąbiącym drewno, zaczęła cicho kantować pod nosem klątwę, by jeden ze strażników ziemi zechciał się nim zająć lub przynajmniej stanął na straży przy drzwiach. Miała nadzieję, że Puszczaj jej wysłucha - pragnęła przecież krwi. Im więcej, tym lepiej. |
| | | Puszcza Admin
Przedwieczna. 135
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Nie Sty 18, 2015 8:34 pm | |
| Nabrała się na twój ruch, a przynajmniej tak Ci się zdawało gdy odwróciła się do ciebie bokiem pochylając nad kotłem. Skoczyłaś ku niej jak drapieżny kot, wybiłaś z lekko ugiętych kolan i w kilku krokach pokonałaś dzielącą was odległość. Chwyciłaś za pukle brązowych włosów okręcając pasma wokół własnej pięści, szarpnęłaś nimi w tył drugą dłonią zasłaniając usta dziewczyny spomiędzy których wydobył się szaleńczy krzyk. Szybko ją uciszyłaś uderzając jej czołem o kamienie obudowanego paleniska i puściłaś by z łomotem upadła nieprzytomna na ziemię. Cienka stróżka krwi spłynęła po twarzy dziewczyny z bruzdy na czole. Gdy schyliłaś się po nóż i wydobyłaś z za paska drzwi prowadzące na zaplecze otwarły się z trzaskiem i uderzyły o ścianę. Mężczyzna dzierżący w dłoni toporek wpadł do pomieszczenia i widząc ciebie pochylającą się nad ciałem jego towarzyszki. Zdążyłaś wbić ostrze aż po trzonek w jej bok gdy nóż świsnął obok ciebie wbijając się w klepisko obok twych bosych stóp. Widać musiał mieć ostrze za paskiem bo teraz przeskakiwał nad szynkwasem trzymając wolną dłoń przy okolicach pasa, w drugiej ściskał toporek. Za ścianą coś się zakotłowało, najpewniej budzenie karczemni goście. Twoje słowa splatały się z smakiem powietrza wpadającego do zajazdu, z drżeniem płomieni i cichą obecnością drewna. Drzwi delikatnie się uchyliły wpuszczając do środka promienie słońca po czym gwałtownie zatrzasnęły. Jeszcze nie skończyłaś swego zadania. To był znak. ***
To co działo się później za zamkniętymi drzwiami zajazdu stało się tajemnicą, nikt nie słyszał krzyków stłumionych przez deski i kamienie i nikt też nie zauważył wychodzącej istoty. Poplamione karmazynem dłoni trzymały zawiniątko, białe płótno zakrywało delikatne ciało dziecka. Aż do wieczora nikt nie odwiedzał karczmy tak jakby stała się niewidzialna. Złowroga cisza zapadła wokół. |
| | | Taszka Najemnik
25 lat. 14
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Czw Sty 22, 2015 11:52 pm | |
| Polowanie się skończyło. Przez całą podróż powrotną dziewczyna nie odezwała się do nikogo ani słowem, jej myśli wciąż czepiały się dziwnych śladów znalezionych przez grupę w Puszczy. W jej myślach krążyło setki nieprzyjemnych myśli. Do kogo należały te ślady? Czy po Puszczy krąży armia nieznanych nikomu leśnych żołnierzy, którzy poderżną pijackie gardła wszystkim nowo przybyłym podczas święta Heri? Ot, taki mały nowy zwyczaj mieszkańców Topieli. Chrząknęła cicho zerkając na swoich towarzyszy. - Pójdę już w swoją stronę. Rzuciła im krótko po czym poprawiła pas i zerkając spode łba na Kundla udała się w stronę kupieckich obozowisk.
zt |
| | | Yngvar Tragarz
Wyglada na okolice 40 26
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem Pią Sty 23, 2015 9:47 pm | |
| Machając na pożegnanie Taszce zastanawiał się czy On też nie powinien oddalić się w swoją stronę. Jednak po chwili namysłu postanowił wstąpić jeszcze na piwo i chwilę odpocząć. A następnie wziąć swój przydział i wrócić do Rollafa oraz podzielić się opowieściami i informacjami co się działo w puszczy. - To co Faustusie, poczęstujesz towarzysza, jakimś dobrym piwem? Oczywiscie zapłacę... Ale chcę świętować nasz owocny i zdrowy powrót z polowania. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Zajazd pod Pijanym Zającem | |
| |
| | | | Zajazd pod Pijanym Zającem | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
|
WIEŚCI
|
|